Kocham przyrodę. Kocham życie, które tli się wokół nas, zarówno w tych większych, jak i tych niewielkich organizmach. Cały ten świat zwierząt i roślin dostarcza tylu inspiracji i stymuluje wyobraźnię do tworzenia nowych projektów z myślą o drugich. Często uświadamiam sobie, że nie połączyłabym ze sobą pewnych kolorów, materiałów albo kształtów, gdybym nie podpatrzyła tego wcześniej w kipiącej barwami i wzorami naturze.
Skoro otaczająca nas przyroda tak wiele nam z siebie daje i wzbogaca również nasze wnętrze, to ciągle zastanawiam się, co mogę dla niej zrobić, żeby ja chronić. Właśnie dlatego zainteresowała mnie idea zero waste i pomyślałam, że stosując ją przy tworzeniu mojej autorskiej biżuterii, będę mogła wnieść swój skromny wkład w zachowanie tego, co tak naprawdę jest naszym domem.
Na czym polega bycie zero waste
Najprościej można by przetłumaczyć ten zwrot na „zero odpadów”. W dzisiejszym codziennym życiu najdelikatniej rzecz ujmując, bardzo trudno jest uniknąć produkowania jakichkolwiek odpadów. Z drugiej strony niepotrzebnie wyrzucamy do śmieci w skali globalnej tony produktów lub ich części, których już nie potrzebujemy. W wielu przypadkach ocieramy się o marnotrawstwo, ale w zdecydowanej większości wystarczyłoby zwyczajnie przed wyrzuceniem czegoś, powiedzieć sobie: „Stop. Zaczekaj. To można jeszcze wykorzystać.”
Ja ciągle słyszę ten głos, szczególnie odkąd uświadomiłam sobie, ile w skali świata marnujemy samego materiału wykorzystywanego do produkcji odzieży. Otóż każdego roku produkuje się 400 000 000 000 m2 materiałów (to nie jest pomyłka w zerach). Sama nie mogłam w to uwierzyć. Problem jednak nie leży w samej produkcji tak dużej ilości, ale gdzieś indziej. Szczególnie, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że przy produkcji odzieży podczas krojenia materiału odrzucane jako odpad jest ok 15%.
Z prostego wyliczenia wynika, że z tych 400 miliardów m2 15%, czyli 60 000 000 000 m2 (czytaj 60 miliardów) jest marnotrawionych każdego roku, jako ścinki. Gdyby to przeliczyć na kilometry kwadratowe, to otrzymamy wartość 60 000 km2. Taką powierzchnią można by pokryć całe województwo wielkopolskie, zachodniopomorskie i lubuskie. I tak każdego roku. A wszystko to są ścinki, które trafiają gdzieś do kosza. I jak tu powstrzymać ten natarczywy głos: „Stop. Zaczekaj. To można jeszcze wykorzystać.”
Zero waste w Made By Mila
Pod wypływem głębszych przemyśleń doszłam do wniosku, że mogę mieć również swój mały wkład w dbaniu o nasz wspólny dom. Dlatego postanowiłam, że z w moim wypadku projektowanie biżuterii zero waste musi pójść dwutorowo. Po pierwsze staram się nadać drugie życie niektórym materiałom, które nadal zachwycają wzorem, kolorem i jakością. Pewnie skończyłyby gdzieś na strychu lub wysypisku śmieci. Ewentualnie poszłyby z dymem. A przecież nadal są piękne i sprawiają innym radość. I chociaż w nowej oprawie, ale żyją dalej lub wracają do życia, uratowane od pewnej śmierci. Oczywiście dużo prościej jest kupić nowe materiały i często nie ma innego wyboru. Jednak, kiedy tylko jest to możliwe, poświęcam czas, żeby przekopać tony zapomnianych materiałów i tchnąć w nie nowe życie.
Natomiast, kiedy powstaje biżuteria skórzana, korzystam ze skór najwyższej jakości, z takich, które dopiero zaczynają swój żywot. Jednak idea zero waste stała się motywacją, żeby znaleźć dostawcę, który również chciał uniknąć marnowania materiału. Dlatego niewielkie fragmenty skór najwyższej jakości trafiają do mnie, by ozdobić czyjeś ucho, szyję lub włosy. To sprawia, że mam dostęp do niepowtarzalnych kolorów oraz wzorów, a biżuteria staje się tym bardziej unikatowa i niektórych kolczyków czy naszyjników nie da się powielać wielokrotnie. Śmiało więc mogę powiedzieć, że to limited edition.
Projektuj i myśl
Żeby być zero waste, przykładam dużą wagę do tego, jak kroję materiał. Tak łatwo można zostawiać po sobie stertę ścinków. Nic dziwnego, że potem jest czym przykrywać zachodniopomorskie, wielkopolskie i lubuskie. To trochę przypomina układankę, a może raczej puzzle. Kosztuje to trochę czasu i wymaga ciągłej koncentracji, ale satysfakcja jest ogromna, kiedy waste jest prawie zero.
Nie ulega wątpliwości, że idea zero waste, to coś więcej niż tylko zwykły brak odpadów. To sposób myślenia, który trzeba w sobie wyrobić, kiedy wokoło marnuje się tyle rzeczy. Niestety kosztem naszej planety i naturalnego środowiska. Kiedy jednak myślę o tym, co ma dla mnie znaczenie. Jak bardzo kocham życie i otaczający nas świat – te wielkie i te małe elementy cudownej przyrody, tak genialnie zaprojektowane i wykonane. Nie pozostaje mi nic innego, jak uruchomić wyobraźnię i pozostawić po sobie, coś cennego i twórczego, a przy tym jak najmniej odpadów. Zero odpadów – mnóstwo satysfakcji.
Wspaniale napisane.
Wspaniała idea.
Wspaniała biżuteria.
Przewspaniała autorka❣
Bardzo doceniam tę opinię. Pozdrawiam gorąco 💝
Popieram w pełni😊W naszych czasach myślenie i wysiłek to czasem „ towar deficytowy”,więc każda taka inicjatywa niezwykle cenna a cel szczytny;by chronić naszą planetę-nasz dom.Osobiście cenię naturalne i solidne materiały,bo można je używać dłużej i często wykorzystywać wielokrotnie zamiast zapychać śmietniki i „przykrywać województwa „😬.Postawa godna naśladowania,brawo dla MbyM👍🏻🙂
❤️ Dziękuję za ciepłe słowa otuchy. Zawsze łatwiej jest trwać w swoich postanowieniach, szczególnie kiedy wymaga to wysiłku. Mam nadzieję, że będą dołączać kolejni 😀
Genialny artykuł. W ferworze pędu i natłoku informacji ciężko czasem zwolnić, zatrzymać się i zastanowić co mogę zrobić JA, żeby chronić nasza piękna Ziemię. To, do jakich wniosków dojdziemy, powinno znaleźć odzwierciedlenie w każdym aspekcie naszego życia. Cieszę się, że wzrasta ogólna świadomość i coraz więcej osób widzi potrzebę zmiany w procesie. To my na tej planecie jesteśmy dłużnikami.